Samochodowa zabawa we Frankensteina.


  

autorMniejszy i Ja kupiliśmy sobie, za czteropak złomka, „prawem Kaduka”, wbrew zupełnie nieistotnych sprzeciwów Mniejszego, ochrzciłem go mianem „Parszywka”. Tak więc Parszwek to kupka nieszczęścia, która wymagała wózka widłowego do zdjęcia z lawety, co zupełnie nie zmniejsza naszego widocznego na filmie entuzjazmu. Auto jest brzydkie jak noc, ma paskudny kolor kojarzący się jednoznacznie z nawozem, posiada głęboko posuniętą perforację nadwozia, słowem jest idealne. Zapowiada się długa, męska przygoda, taka przy kluczach, szlifierkach i migomacie i migomacie i migomacie…. i będą takie rozmowy o życiu o brytyjskiej technice i w ogóle…. Filmik pochodzi z bloga STADA BARANÓW

   autorOn żyje! Igorze, wyłącz prąd! Zdobyliśmy zwłoki, przetransportowaliśmy je co możesz zobaczyć tu: transportowanie zwłok. Teraz mistrz i jego niezbyt rozgarnięty pomocnik postanowili go ożywić. Na razie dokonujemy resuscytacji w celu kontaktu mentalnego z obiektem i określeniu poziomu degradacji oraz, oczywiście dla frajdy odpalania grata. Silnik raczej nie nadaje się do odratowania więc możnana z czystym sumieniem trochę się pobawić. Pamiętajcie! Wszystko co ma silnik da się jakoś uruchomić. Spróbujcie sami to naprawdę świetna zabawa a przy okazji można się czegoś nauczyć.

Oczywiście do wykonania tej czynności można użyć zupełnie innych narzędzi, a nawet zastosować całkowicie inną technikę. Jestem przekonany, że profesjonalny mechanik, może być zażenowany takim podejściem do tematu. Ale pamiętajcie, to nie jest blog dla profesjonalnych mechaników. To jest blog dla tych, którzy bardzo by chcieli robić coś samemu a nie mają warunków lub się boją. Pokazujemy i udowadniamy że:
– Można?
– Można!



Breaking news! Podejmujemy próby ożywienia trupka. Nie jako poważny projekt, tylko jako zabawę, swoiste studium przypadku!


Zapraszamy do śledzenia losów Parszywka. Poniżej, link do galerii.


Możliwość komentowania jest wyłączona.